Przecież równość,
oczywiście teoretycznie, oznacza jednakowe szanse dla wszystkich ludzi, to, że
np. wobec prawa jesteśmy równi, że mamy jednakowe szanse, a sprawiedliwość w
odniesieniu do pracy oznacza dla mnie, że człowiek wykonując swoją pracę
otrzyma to, co mu się należy w zależności od rodzaju pracy, umowy, jaką
podpisał z pracodawcą, ilości przepracowanych godzin czy wypracowanych norm,
zakresu obowiązków.
W przypadku podwyżek w
pracy, równość polega na tym, że każdy pracownik ma na nią szansę, sprawiedliwość
gwarantuje, że wysokość podwyżki będzie określona na postawie oceny osiągnięć
prawnika, a kryteria przyznawania podwyżek powinny są pracownikom znane.
Nie wierzę w sprawiedliwość
podwyżek, kiedy ich wysokość zależy od widzimisię Właściciela/ Managera, który
to w Poniedziałek daje więcej, bo ma dobry humor po weekendzie, w Środę już tak
kwota jest mniejsza, bo znalazł kiepa na placu, a w Piątek, w Piątek to nie
wypada dawać podwyżek bo przecież szefowie mają już wtedy weekend. Może dałabym się na to nabrać rozpoczynając
pierwszą pracę i mój szef/ szefowa roztaczaliby nade mną wizję przyszłych
prawdopodobnych podwyżek.
Wytłumaczcie to tym
wszystkim, managerom, właścicielom, niech sobie to zapiszą, wydrukują i
oprawią w ramki, niech sobie zrobią tatuaże: RÓWNO, NIE ZAWSZE OZNACZA
SPRAWIEDLIWIE. To jest tak proste, że zrozumienie tego, wydaje się być proste.
Tak więc jeszcze raz, powoli.
Pracownik A: codziennie się
spóźnia i zwija z pracy wcześniej (mój guru), siedzi cały dzień na fejsie, bo
wie, że nikt nie patrzy, wykonuje swoją pracę na minimum i na odwal się.
Pracownik B: punktualny,
wykonuje swoją pracę zgodnie z umową, jest rzetelny.
Po 12 miesiącach oboje dostają
podwyżkę w takiej samej kwocie i na tych
samych zasadach.
Dostali podwyżkę po równo;
Pytanie: czy to jest
sprawiedliwe?
Już nawet nie wspominam
prawdziwych orłów biurowych, takich pracujących na maksa, zawsze na 110%,
biegających po kursach, zostających na niepłatnych nadgodzinach, przynoszących
szefowi codziennie jabłuszko, ani o tym, że gratuluję managerowi pracownika A:
jesteś super, chciałabym cię za szefa.
Jakie są to kryteria
przyznania podwyżki? Kryteria z dupy.
Dzwoni już coś? Choć
troszkę?
A jeżeli decydujecie, że
nie ma podwyżek, to naprawdę zachowajcie klasę, nie tłumaczcie, że kryzys, że
nie ma co do gara włożyć, że Grecja, że Hiszpania, że tak naprawdę to wasi
pracownicy mają fantastyczne warunki, że gdzie indziej jest jeszcze gorzej, że
jesteście jedną wielka rodziną. To może zadziałało dwa lata temu, w zeszłym
roku już trochę słabiej, w tym roku nie zadziała na pewno, a twoi pracownicy
już zawsze będą myśleć, że szef jest jak pielucha, zawsze przy nas i zawsze pełen gówna.
K.
Źródło obrazka: www.jeja.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz